#1 2011-03-12 14:11:33

 Dante

https://www.gracieuniversity.com/images/graphics/ranks/gr_belt_red_s10.gif

800168
Skąd: Płock
Zarejestrowany: 2011-02-11
Posty: 22
Punktów :   

Sport w treningach sztuk walki

Rola sportu w rozwoju indywidualnym.

Kyoichi Inoue, posiadacz 9 dana, jest mistrzem aikido ze szkoły Yoshinkan. Aikido ciężko jest uznać za wybitnie usportowioną sztukę. Właśnie dlatego wybrałem ten przykład. Otóż wspomniany Inoue był instruktorem żeńskiej formacji policyjnej w Tokio. Niestety ćwiczące pod jego kierunkiem policjantki niespecjalnie przykładały się do zajęć. Jako remedium na to spróbował wprowadzić właśnie rywalizację sportową w formie układów technik wykonywanych parami. Rezultaty były wręcz znakomite. Zawody dały zawodniczkom motywację do ćwiczeń oraz kryterium porównania i oceny swojego rozwoju. W efekcie nastąpiła szybka poprawa poziomu ćwiczących.

Jesteśmy tylko, czy też aż, ludźmi. Lubimy wyzwania, lubimy też tytuły i związane z nimi trofea. Mamy swoje pasje, ale potrzebujemy, żeby z tych pasji coś wynikało. Nie tylko dla połechtania próżności, ale żebyśmy widzieli, że osiągamy jakiś postęp, że się rozwijamy.

Po co męczymy się na treningach, ociekamy potem, naciągamy sobie mięśnie i zbieramy siniaki? Po co zarywamy wieczory narażając się na wymówki naszych bliskich? Bo to lubimy?     

Oczywiście, ale wędkarz łowiący ryby "bo lubi" poza moczeniem kija ma z tego ryby. Himalaiści z jakiegoś powodu chcą zdobywać te szczyty, zatykać flagi i uwiecznić swoje wyzwania. Samo łażenie po ścianie w tę i z powrotem nie wystarcza. Trzeba zdobyć szczyt. Nawet jeśli ktoś wspina się na skałki za miasteczkiem parę razy w roku, to też chce stawać na szczycie. Nie ważne, że to Kozia Górka, a nie Giewont. Jedni się cieszą mogąc włożyć do albumu zdjęcie na szczycie górki za miasteczkiem, inni na podium mistrzostw miasteczka. Taka jest też nasza psychika. I nie przypadkowo, dzięki temu rozwijamy się.

Czy tej roli nie mogą w sztukach walki spełniać stopnie szkoleniowe? Mamy wszak namacalny dowód w postaci pasa, możemy sobie powiesić dyplom na ścianie. Owszem, stopień może spełniać taką rolę, ale tylko do pewnego... stopnia   Stopień oznacza tylko, że opanowaliśmy ileś tam technik, ale nie jesteśmy w stanie do czegoś je wykorzystać. Są co prawda style w których stopnie przyznaje się za umiejętność stosowania technik, a nie samą ich znajomość. Ale gdzie to stosowanie sprawdzić? Znów najlepszym miejscem będą zawody.

Zawody są też nieodzowne, jeśli naszym celem jest skuteczność samoobrony. Pisałem już o tym kilkakrotnie, ale powtórzę raz jeszcze. Nie nauczymy się jak stosować techniki w sytuacjach ekstremalnych bez walki. Same walki treningowe też nie wystarczą. Potrzebna jest konfrontacja w sytuacji motywującej obu zawodników aby dali z siebie wszystko. Tego nigdy nie osiągniemy na sparingu i nie to jest jego celem (patrz artykuł o sparingu w poprzednim numerze).

Sport przygotowuje nas też psychicznie. Często stres na turnieju, gdzie mamy czas na rozpatrywanie rozmaitych wariantów rozwoju sytuacji, gdzie obserwujemy, oceniamy przeciwników wyliczając swoje szanse, często taki stres jest silniejszy niż w sytuacji samoobrony, gdzie sprawy toczą się zbyt szybko. Zawodnik często nie widzi ile wynosi z turnieju, ale ja jako trener wielokrotnie obserwowałem jak nawet po porażkach z zawodach, wzrastała u uczestników wiara w swoją technikę, jak zaczynają pewniej je stosować. Nie mniej i istotna jest



Rola sportu w rozwoju stylu.

Jeśli wasza sztuka ma być sztuką żywą, a nie martwym skansenem, musi się rozwijać. A to oznacza, że trzeba wciąż tworzyć nowe techniki i szukać nowych rozwiązań taktycznych i treningowych. I trzeba je testować. Nie od dziś wiadomo, że sport jest potężnym motorem rozwoju. Czy to narciarstwo, czy motoryzacja, albo kolarstwo nigdy nie osiągnęłoby dzisiejszego poziomu gdyby nie sport. Mówi się, że wielkim motorem rozwoju jest wojna. Ale porównajcie samoloty z końca I Wojny Światowej, drewniane, okryte płótnem dwupłaty z odkrytymi kabinami i stałym podwoziem z metalowymi jednopłatami o zamkniętych kabinach i chowanym podwoziu z jakimi zaczęła się II Wojna Światowa. A to właśnie zasługa sportu lotniczego.

Oczywiście, aby spełnić taką rolę zawody muszą mieć odpowiednią formę. Mam tu na myśli, że ich przepisy powinny się koncentrować na tym, co robić, a nie jak. Przepisy boksu, czy kickboxingu mówią gdzie możesz uderzać i czym. Ale nie w jaki sposób musisz to robić. Dzięki temu możliwe jest poszukiwanie najlepszych rozwiązań.

Na przeciwnym biegunie znajduje się pewien styl karate, w którym technika nie zostaje zaliczona, jeśli nie jest zgodna z wzorcem tego stylu. Nie ważne, że nie tylko jest skuteczna, ale może nawet lepsza od jedynie słusznego wykonania. Nie jest zaliczona i tyle. Taki styl nie rozwinie się. On już jest martwy. Gdyby podobne podejście zastosować w kolarstwie, to może dorobilibyśmy się kiedyś łańcucha, ale przerzutek już raczej nie. I choć XIX-wieczne wielkokołowce mają swój urok chyba niewielu by się zamieniło. Bo jadąc czymś takim mogliby się spóźnić na transmisję skoków w których Adam Małysz z powodu nieregulaminowego stylu regularnie by przegrywa.

Zawody stylowe, jako że powinny służyć tak rozwojowi zawodników danego stylu, jak i tegoż stylu jako całości, muszą mieć formułę dopasowaną do charakteru stylu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie organizował "Turnieju judo" z przepisami opartymi o wymianę ciosów (choć może je dołączyć do rzutów, vide japońskie J-do). Konieczne jest jednak pewne wyważenie.

W niektórych stylach kung-fu istnieje praktyka poddawania zawodników przed dopuszczeniem do walki sprawdzianowi form. Jest to podyktowane, tak jak w przypadku wspomnianego już stylu karate, błędnie rozumianą troską o zachowanie tożsamości stylu. W rzeczywistości eliminując z rywalizacji przedstawicieli zbliżonych systemów tracimy okazję do obserwacji i porównań. Że nie tędy droga widać na przykładzie judo. Tutaj nikt nie każe wykonywać kata judo aby wyeliminować z rozgrywki sambistów. I vice versa.

Kolejna sprawa to punktacja. Jeśli będziemy faworyzować niektóre techniki, nie unikniemy nastawienia ćwiczących na nie. I to, że w taekwondo występują też techniki ręczne, nie zmieni faktu, że skutkiem przepisów styl ów zaniedbał ten aspekt. Nie ma w tym nic niebezpiecznego, jeśli przyjmiemy, że chodzi nam właśnie o szermierkę na same nogi. Jeśli jednak celem ma być skuteczny styl uderzany (i kopany) wskazane byłoby bardziej równomierne rozłożenie akcentów. Receptą na to mogą być



Różne formy rywalizacji.

Ograniczenie się w niektórych stylach karate i kung-fu do formuły semi-contact (walka przerywana po każdej akcji) nie służy ani przygotowaniu zawodnika do wymiany ciosów, ani rozwojowi taktycznemu tych styli. Jednak gdy tą samą formę połączymy, jak w kickboxingu, z formami ciągłymi: light-contact (lekki kontakt) i full-contact (pełen kontakt), będzie ona świetnie je uzupełniać rozwijając szybkość i refleks.

Nie musi to oznaczać, że dany styl ma organizować X różnych rodzajów zawodów. Wystarczy, jeśli jego zawodnicy będą brać masowo udział w turniejach innych organizacji. Wiadomo, że nasze własne turnieje są zawsze tymi najważniejszymi, ale inne, których formuła odpowiada naszemu stylowi są bardzo przydatne.

Zwracam uwagę na zwrot "...których formuła odpowiada naszemu stylowi." Nie ma sensu pchać się tam, gdzie przepisy zbyt nas ograniczają. Nie chodzi tylko o tak oczywiste przypadki, jak bokser na turnieju zapaśniczym. Ale i o bardziej subtelne różnice. Jako przykład posłużę się zawodami pewnej organizacji ju-jitsu, w których to zdecydowaliśmy się swego czasu nie startować. Punkty przyznawano tam za uderzenia, rzuty i techniki kończące. Za każdy z tych elementów można było otrzymać ippon. Ale za każdy tylko raz i żaden z tych punktów nie kończył walki. Oznaczało to, że mogłeś przeciwnika i pięć razy zmusić do poddania się dźwignią, a on i tak wygrywał. Bo cię zahaczył uderzeniem i rzucił. Miał więc dwa ippony a ty za swoje pięć skończeń tylko jeden i raczej bez szans na kolejne. W uderzeniach nie mogłeś go zdobyć, bo dozwolone były tylko dwa, bardzo specyficzne ciosy w lekkim kontakcie, więc gdybyś próbował normalnie boksować, prędzej byś się dyskwalifikacji doczekał. Z kolei podejście do rzutów było typowe judockie, czyli premiowano rzut na plecy. Gdy ty rzucałeś przeciwnicy okręcali się na brzuch, co z punktu widzenia walki nie jest bezpieczne, ale dzięki temu ty punktów nie dostałbyś. A w drugą stronę, gdy to ty lecisz, normalne jest że przekręcasz się na plecy, by móc dalej walczyć, przez co tracisz punkt. Jaki jest sens startu gdy przepisy tak rozmijają się z twoim stylem walki? Żaden. Gdyby jeszcze tak w większości zawodów technika kończąca kończyła walkę. Ale nie. Przypominało to stawianie do walki boksera po ciężkim nokaucie, z tym, że ten nokaut go w niczym nie osłabił. Odklepana technika kończąca krzywdy nie czyni.

Oczywiście zawsze istnieje możliwość obejścia przepisów, czy znalezienia luk w nich. Tutaj wystarczyłoby wykorzystać fakt, że lepiej znamy techniki kończące i zastosować co bardziej kończynie. Są małe szanse, aby ktoś nieobeznany np. z dźwignią skrętową na nogę zdążył w porę odklepać poddanie. A skoro nie klepał, nie można ukarać jego przeciwnika i wygrywa on przez niezdolność do walki tamtego. Tylko co to za zwycięstwo? Przecież nie po to startujemy, by sobie nawzajem, z premedytacją krzywdę robić!

Startując w zawodach innych styli mamy trochę inne podejście niż we własnym. Poważniej traktujemy taką rywalizację. Jednak to co robimy i po co startujemy powinno nas łączyć, a nie dzielić. Wszyscy podążamy jedną drogą nawet jeśli korzystamy z różnych jej pasm. Oczywiście istnieją różnice jeśli chodzi o



Podejście do zawodów w różnych stylach.

W maju 2001 roku organizowaliśmy w Gdyni Puchar Polski w Bjj i submission wrestling. Od razu skorzystam z okazji by sprostować nieścisłości w Budokanie a przypisującą mi wyłączność jako organizatorowi. Sprostowanie mieliśmy umieścić już kilkukrotnie, ale zawsze redakcyjny chochlik musiał wtrynić swoje trzy grosze i się nie ukazało. A więc główny ciężar organizacyjny spoczywał na barkach mojego ucznia Bartosza Pawłowskiego. Poza nim swój udział miał też Grzegorz Jakubowski, z którym prowadziliśmy razem treningi.

Uczyniwszy zadość dziennikarskiej i organizatorskiej uczciwości przejdę teraz do konkretów. Po tych zawodach rozmawiałem z jednym z moich uczniów, mistrzem makroregionu wagi ciężkiej w boksie. Było on bardzo przyjemnie zaskoczony atmosferą zawodów. Według niego była ona znacznie bardziej przyjacielska niż - nie tylko na jakimkolwiek turnieju bokserskim - ale nawet na zwykłym sparingu. Nie było żadnych "kwasów", byli przeciwnicy po walce dyskutowali swoje techniki, sędziowie wyjaśniali im swoje decyzje, trenerzy doradzali nie tylko swoim uczniom. Prawie że sielanka.

Myślę, że o tak różnym podejściu decydują dwa czynniki. Pierwszy jest bardziej ogólny, tam gdzie w grę wchodzą uderzenia, darzy się mniejszą sympatią tego pana, co to mnie po twarzy bije, niż tam, gdzie podstawą są chwyty. Drugi dotyczy w większym stopniu poszczególnych styli i jest nim poczucie więzi między ćwiczącymi. W Bjj jest ono szczególnie silne. Wynika to przede wszystkim z charakteru tej sztuki powstałej i rozwijanej w ogniu walki z innymi. Na pewno przesadą byłoby wyolbrzymianie podziału MY - Bjj kontra ONI - cała reszta. Ale jest w tym jakieś ziarno prawdy. Dalej, Bjj jest stylem niesłychanie zdecentralizowanym. Więzi poziome są tutaj znacznie silniejsze niż we wschodnich systemach kładących nacisk na zależności poziome. Dość powiedzieć, że podstawą samookreślenia zawodnika Bjj nie jest relacja nauczyciel-mistrz (choć też ważna), czy przynależność organizacyjna, ale uczestnictwo w zespole. We wszystkich zawodach, nawet Mundialu (Mistrzostwach Świata) walczący reprezentują swoje zespoły, a nie kraje, czy organizacje. Myślę też, że przenika do nas trochę z luźnej atmosfery karnawału.

Może nawet trochę więcej, niż "trochę". Są style, w których atmosfera zawodów jest stanowczo za sztywna dla nas, a przynajmniej dla mnie. Niezmiernie śmieszy mnie, gdy widzę, jak na matę wchodzi sędzia w garniturze i pod krawatem (ale za to zazwyczaj w skarpetkach), sztywny jakby kij połknął. Podobnie nie widzę sensu przebierania sędziów w kimona i hakamy (tradycyjne, japońskie spodnie), co też gdzieniegdzie się praktykuje. Rozumiem tendencje do ujednolicenia i wyróżnienia wyglądu arbitrów, ale to sport, nie pogrzeb.

Sensowniejsza wydaje mi się brazylijska tradycja wręczania sędziom (i zawodnikom) koszulek z okazjonalnym nadrukiem. Nie tylko spełnia to rolę wyróżnika, ale stanowi też miłą pamiątkę. No i lepiej wygląda.

Nie tylko w odzieży przejawia się to swoiste zadęcie. Często też w stosunku działaczy, sędziów i organizatorów do zawodników. Mnie jako sędziemu jakoś korona z głowy nie spadła, gdy wyjaśniam po walce zawodnikom motywy werdyktu, czy nawet przyznaję się do błędów.

Natomiast poczułem się trochę nie swojo, gdy na jednych zawodach, wraz z innymi sędziami otrzymałem jakieś wyróżnienia i nagrody. Zawody są dla zawodników. Nie działaczy. Piszę to jako zawodnik, trener, sędzia i organizator. Na pewno po spędzeniu ośmiu godzin prowadząc walki i padając ze zmęczenia, człowiek zasługuje na jakąś nagrodę. Ja jednak wolę zwykłe dziękuję od zawodników i wyrozumiałość dla ewentualnych błędów. Tych bowiem nie unikniemy. Jesteśmy wszak ludźmi. Tylko i aż. Pozwolę sobie teraz poświęcić trochę miejsca na przybliżenia jak wygląda



Sport w BJJ.

Wielokrotnie już wspominaliśmy, że trening sportowy stanowi podstawę Bjj. Podstawową, własną formą rywalizacji jest sportowe BJJ. Walczy się tutaj w gi (kimonie) tylko na chwyty. Walka trwa, w zależności od stopnia zaawansowania, od czterech do dziesięciu minut. Punkty przyznawane są za akcje: Po dwa za sprowadzenie do parteru i przetoczenie z gardy, trzy za przerwanie gardy, oraz pozycje: dwa punkty za kolano na brzuchu (przepisy brazylijskie i międzynarodowe, wg. przepisów stanu Rio De Janeiro - trzy punkty), po cztery za dosiad i zajście za plecy. Można też skończyć walkę przed czasem za pomocą technik kończących.

Jest to jeden z najbezpieczniejszych, jeśli nie najbezpieczniejszy rodzaj rywalizacji. Co za tym idzie może w niej brać udział szeroka rzesza ćwiczących, w tym także początkujących.

Zwłaszcza, że zawody są rozgrywane z podziałem na grupy zaawansowania. I tak można zostać np. Mistrzem Świata kolejno w niebieskich, purpurowych, brązowych i czarnych pasach, a w zawodach niższej rangi dochodzą jeszcze białe. Oczywiście największe emocje budzi zawsze rywalizacja czarnych pasów.

Taki układ powoduje, że zawodnicy mogą się rozwijać walcząc z przeciwnikami o zbliżonym poziomie i nie są blokowani przez starszych kolegów. Jest to szczególnie ważne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że stopnie w Bjj są przyznawane za umiejętność stosowania technik w walce. I różnica umiejętności między poszczególnymi jest znaczna. Zaletami tego rozwiązania jest większa motywacja i łatwiejsze zdobywanie sponsorów.

Słabszą stroną jest natomiast według mnie podział na kategorie wagowe co sześć kilogramów. Są to w przypadku mężczyzna kategorie od 55 Kg do 97 Kg (oraz +97 Kg i absoluto). W Polsce rezygnujemy z dwóch skrajnych, podobnie jak rywalizację kobiet organizujemy, na razie, w formie open. Sześć kilogramów różnicy to zupełnie inne przedziały w przypadku kategorii 55 - 61 kg, a 91 - 97 kg. Znacznie rozsądniejszą byłaby stopniowo rosnąca różnica.

No, ale tak jest przyjęte w Brazylii, a co za tym idzie na świecie. Najważniejsza i najbardziej prestiżowa jest kategoria absoluto, czyli open. Na zawodach w Brazylii jest ona rozgrywana zazwyczaj na początku, aby wszyscy zawodnicy byli w pełni sił, niezmęczenie startami w kategoriach wagowych. Za jej wygranie są też najcenniejsze nagrody.

Ten rodzaj rywalizacji jest, jak już wspomniałem, podstawą Bjj. Drugą formą zawodów jest submission wrestling. Od poprzedniej różni się brakiem gi i trochę inną punktacją. Jest to też formuła bardziej autonomiczna, niezwiązana ściśle z Bjj. W submission wrestling nie stosuje się, zazwyczaj, podziałów według zaawansowania, wychodząc z założenia, że mniejszą rolę, niż w walce w gi odgrywa tutaj technika, większe znaczenie zaś w porównaniu ze sportowym Bjj, mają atrybuty fizyczne.

Tutaj też mam osobiście zastrzeżenia do podziałów wagowych. Skoro siła i masa odgrywają większą rolę niż w gi, powinny być mniejsze przedziały wagowe. Tymczasem standard stanowią 66, 77, 88, 99, +99 kg i open. Nie jest to tak powszechnie obowiązujący podział jak w sportowym Bjj, gdyż zawody submission wrestling są, jak już wspomniałem bardziej autonomiczne. Wprowadził go Abu Dhabi Combat Club, organizator mistrzostw świata w tej formule. W Polsce stosujemy zmodyfikowane przepisy Abu Dhabi, bliższe sportowemu Bjj.

Zawodnicy Bjj startują też w turniejach innych styli i organizacji, o ile reguły tych że nie ograniczają nas zbytnio. No i jest jeszcze między stylowe vale tudo, ale tego do sportu nie zaliczam, choć współczesne MMA już można.

Pisałem dotąd o współzawodnictwie w walce, choć zacząłem powołując się na rywalizację w układach. Niech więc niniejsze rozważania także zakończą



Układy.

Wiadomo, że najbardziej istotna dla rozwoju naszych umiejętności jest rywalizacja w konkurencji walki. Tym niemniej, podobnie jak to miało miejsce w przypadku tokijskich policjantek, również zawody w układach mogą być wartościowe. Zwłaszcza z braku walk sportowych, tak jak w aikido.

W mojej opinii wartościowe są właśnie takie dowolne układy technik w parach. Jako że możemy je skomponować w sposób dla laika bardziej widowiskowy od walk, stanowią wartościową reklamę. Potwierdzają to przedstawiciele styli stosujących tę formę współzawodnictwa, jak aikido (szkoły Tomiki, Yoshinkan, Shin Shin Toitsu, Kobayashi i inne), sport ju-jitsu (lub modern ju-jitsu), czy jeden z odłamów Shotokan (tzw. "Karate tradycyjne").

Oczywiście stawiam warunek: najważniejszym kryterium ocen musi być realizm. Dopiero na dalszych choreografia, zgranie wykonujących, czy trudność techniczna.

Natomiast zupełnie nie przemawia do mnie rywalizacja w układach formalnych - kata, czyli tradycyjnych formach z zachowaniem historycznych, sformalizowanych ruchów. Po prostu nie widzę w tym sensu. Być może urażę jakiegoś zawodnika kata, ale czemu ma służyć ściganie się kto dokładniej odklepie książkową formę? Nie dość, że te kata są przestarzałe, nie dość, że nie ma w nich nic widowiskowego, albo jest niewiele, to jeszcze taka rywalizacja nie wymaga krzty inwencji.

Nie jestem również zwolennikiem tzw. form przy muzyce. Tutaj jest to po prostu kryterium estetyczne. Widziałem wielu mistrzów tej dyscypliny i niestety, tylko jeden wywarł na mnie wrażenie. Kanadyjczyk Jean Frenette. Potrafił on doskonale zgrać swoje ruchy karate z muzyką. Było to jednak już sporo lat temu. Od dłuższego czasu dominującym trendem jest akrobatyczno-gimnastyczna sprawność z muzyką w tle. Bardziej to przypomina aerobik, niż cokolwiek wspólnego ze sztukami walki. Czołówkę tej dyscypliny stanowią obecnie przekwalifikowani gimnastycy i gimnastyczki z byłego ZSRR. Pojęcia o sztukach walki nie mają zbyt wielkiego, muzyka ma się nijak do ruchów, ale za to są sprawni. Najjaskrawiej widać to w formach z bronią. Czasami się wręcz zastanawiam, czy w ogóle zauważają, że to, co trzymają to np. para sai, a nie gimnastyczne maczugi. W przypadku miecza nie zastanawiam się, bo po prostu odwracam wzrok - liznąłem kiedyś trochę iaido.

Jak już wspomniałem w swojej karierze miałem do czynienia ze sportem jako zawodnik, trener, sędzia, organizator. A także jako dziennikarz sportowy i zwykły widz. Nie było to może szczególnie liczne, czy obfitujące w sukcesy kontakty, ale dość wszechstronne i dotyczące różnych form walki, a jako widz także i układów. Myślę, że daje mi to dość szeroki podgląd na to zagadnienie, którym to pozwoliłem sobie podzielić się z Wami. Pamiętajmy jednak, że jest jeszcze zainteresowanie kibica, któremu po prostu jakiś sport się podoba i tyle.





Dzięki uprzejmości Pana Pawła Ziółkowskiego
Źródło : http://akademiasarmatia.com/


Gdyby rozmiar miał znaczenie, to słoń byłby królem dżungli - Rickson Gracie

Offline

 

#2 2014-01-10 15:27:28

vega

Novo

Zarejestrowany: 2014-01-10
Posty: 2
Punktów :   

Re: Sport w treningach sztuk walki

Interesujace, osoba ktora pisala tekst musiala posiadac bardzo duzo wiedze na ten temat.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.selora.pun.pl www.ckit.pun.pl www.skuterek-forum.pun.pl www.camorra.pun.pl www.11wdw.pun.pl